Materiał archiwalny, opublikowany pierwotnie przeze mnie 30 grudnia 2021 w serwisie linkedin: Epidemia czy pandemia?
Nie chciałem publikować tego tekstu. Jest subiektywny, powierzchowny i opiera się na moich emocjach. Wydawało mi się, że Linkedin nie jest właściwym miejscem na taką publikację. Jednak ostatnio mój dobry znajomy, z którego zdaniem się liczę, napisał mi, że materiały, które lubię wskazują na to, że jestem antyszczepionkowcem. W mojej opinii nie identyfikuję się jako antyszczepionkowiec. Poniższy materiał stara się wyjaśnić moją postawę.
Nie nazywajmy epidemii pandemią. Epidemie nie są niczym niezwykłym. Do tej pory zdarzały się na świecie przeciętnie raz na wiek. Jakie miały cechy wspólne? Nie wiedziano skąd się wzięły, podejrzewano tylko w jaki sposób są przenoszone, umierało znacząco więcej chorych niż w przypadku innych chorób, nie wiadomo było jak sobie z nimi poradzić i w końcu, po dłuższym lub krótszym okresie wygasały.
Nazwa pandemia ma spowodować, że uznając obecną epidemię za wyjątkową usprawiedliwiamy się przez sobą z własnej niemocy, bezsilności i nieskuteczności. Jak to? Przecież wchodzimy na najwyższe góry, poznaliśmy i przekształciliśmy niemal całą planetę, prowadzimy wojny „światowe”, opracowaliśmy broń „masowej zagłady”, mordujemy codziennie kolejne gatunki żywych istot, gdzieniegdzie mamy opiekę społeczną, niedługo polecimy „aż” na Marsa, a nie potrafimy poradzić sobie z „głupią” chorobą? Nie możemy pozwolić na to, aby kolejna epidemia naruszyła nasze poczucie samozadowolenia.
Tak na prawdę nie wiemy skąd wzięła się mutacja wirusa wywołująca obecną chorobę. Mamy hipotezy, ale nie znamy faktów. Tak na prawdę nie wiemy dokładnie jak przenosi się choroba. OK, wirusowo, ale jak dokładnie działa ten wirus? Maseczki miały być środkiem zapobiegawczym. Dyskusyjnym od początku. Później okazało się, że właściwie powinni je nosić jedynie zarażeni, bo powstrzymują jedynie trochę ekspansję wirusa, a nie chronią przed zarażeniem. Jeszcze później okazało się, że byle kawałek szmaty na twarzy nie wystarczy, przyłbica również. Maseczka przeciwpyłowa też niekoniecznie. Nie ma jednoznacznego określenia jak wygląda idealna maseczka, a co więcej jak właściwie działa.
Szczepionki? Preparaty medyczne, które trochę zwiększają odporność na chorobę, najczęściej gwarantują jej łagodniejszy przebieg i wymagają podawania dożylnego co kilka miesięcy. Koncerny nie pracują nad lekami, które złagodzą przebieg choroby, zmniejszając śmiertelność.
Misja, jakoby powinniśmy się szczepić z „odpowiedzialności” za innych ludzi, w momencie, kiedy „zaszczepiony” człowiek tak samo może przenosić wirusa choroby, jest kpiną. Odporność zbiorowa nabyta w wyniku szczepień jest taką samą iluzją jak próba nabycia odporności zbiorowej przez Wielką Brytanię. Czy w Izraelu problem epidemii zniknął? Zaszczepiono 55% społeczeństwa, a osiągnięcie odporności zbiorowej na wariant delta wymaga zaszczepienia co najmniej 90%. Jak te liczby mają się rzeczywistości i jakiego procenta szczepień będzie wymagała ochrona przed kolejna mutacja wirusa? Przecież koncerny nie są w stanie wyprodukować wystarczającej liczby szczepionki, aby zaszczepić nią większość światowej populacji, ani koncerny ani rządy nie chcą uwolnić patentów, aby szczepionki można było produkować powszechnie i taniej.
W efekcie otrzymujemy słowo „pandemia” jak kusa koszulka usiłujące przykryć fakt, że król jest nagi. Otrzymujemy zamaskowane postacie snujące się po ulicach miast i zamaskowaną policję dokazującą jak porządnie zamaskowane ZOMO lub OMON. Otrzymujemy „rządzących”, którzy wspierają koncerny i linie lotnicze, choć niespecjalnie przejmują się stanem małych rodzinnych firm. Otrzymujemy rozpadająca się oświatę, ponieważ skostniały, niedofinansowany i słabo wyedukowany organizm rozpada się w strzępy, kiedy należy nieco zmienić system nauczania opierając się o współczesną nam wiedzę i technologie. Otrzymujemy służbę zdrowia, na której oszczędzano przez lata tak bardzo, że w obecnej sytuacji jest ona padającą pod naporem przeważających sił redutą opartą jedynie na poświęceniu i resztkach etyki ludzi jeszcze w niej pracujących.
To tylko epidemia. Potężna tragedia liczona śmiercią ogromnej liczby ludzi i cierpieniem pozostałych. Tragedia, która zdarza się regularnie. Którą trzeba przejść, przeżyć i… żyć dalej. Tragedia, na której pewni ludzie zbijają fortuny, inni kapitały polityczne, a jeszcze inni po prostu szybciej ewoluują.
Dlaczego ta epidemia nie różni się od poprzednich? Ponieważ w ciągu ostatniego stulecia bardzo niewiele zrobiono, aby globalnie wzrosła świadomość ludzi. Świadomość obywatelska, w której mieści się i odpowiedzialność, i etyka, i ekologia, i solidarność, i litość, i postęp i wszystko inne. Człowiek świadomy, mądry jest znacznie trudniejszy do zarządzania. Ludzie, dla których inni ludzie są zasobami ludzkimi, a nie innymi ludźmi zaniedbali tego, aby świadomość wszystkich ludzi rosła. Nie wzrosła w ciągu ostatniego wieku? Mamy więc taka samą epidemię i radzimy sobie z nią tak samo jak „hiszpanką” w 1918 roku (ponad 50 mln zmarłych) i „czarną śmiercią” w 1346 roku, która zabiła jedna trzecią populacji Europy.
Ludzkość przeżyła, przecierpiała swoje i życie toczy się dalej.
Dlaczego więc od razu „pandemia”? Myślę, że dlatego, aby przy pomocy niewielkiej i niezbyt groźnej skądinąd epidemii przykryć zarówno rozpoczynający się wielki kryzys gospodarczy (odsuwany sztucznie w czasie przez dekady), jak i katastrofę klimatyczną, którą również od dekad ignorowaliśmy, a dodatkowo można jej użyć jako pretekstu zwiększenia indoktrynacji społeczeństwa i jego podziału (tzw. paszporty covidowe).
Aby wszystko było jasne: używam, w miarę potrzeby, maseczki, płyny dezynfekcyjne i nie namawiam nikogo ani do szczepienia się, ani nie szczepienia się – uważając, że to prywatna decyzja, dopóki nie istnieją odpowiednie uregulowania prawne w tej kwestii. Nie stosuję się bezkrytycznie do wszystkich obostrzeń, chociaż niemal wszystkie dotykają mnie osobiście. Przykład: zdejmowałem maseczkę na samotnym spacerze w pustym lesie.
Apeluję o zdrowy rozsądek, racjonalne myślenie, odrobinę spokoju i podejmowanie własnych, przemyślanych decyzji, niezależnych od medialnej i rządowej propagandy. Apeluję, aby epidemia nie stała się pretekstem do stworzenia nowego podziału: my i oni. Zaszczepieni i niezaszczepieni. Szczepionkowcy i antyszczepionkowcy. Zaszczepieni dwa razy i zaszczepieni trzykrotnie. Lepsi i gorsi. Wszyscy jesteśmy ludźmi.